O tym, jak spełniłam moje marzenie i uwierzyłam w cuda dzięki Vedic Art

By Published On: 23 stycznia, 2023

W pewien pochmurny, listopadowy poranek, 3 lata temu – jeszcze kiedy pracowałam w korporacji – odbyło się pewne spotkanie, które pamiętam do dzisiaj. Siedzieliśmy w około 20 osób przy dużym stole, jak zwykle W POKOJU BEZ OKIEN😳. Jako że było to spotkanie z cyklu nieformalnych, ktoś rzucił temat na rozgrzewkę, pytając:
„Co byście zrobili, gdybyście wygrali szóstkę w totka i mielibyście nagle bardzo dużo pieniędzy?” 😎
Po kolei, wszyscy obecni przy stole opowiadali o swoich marzeniach, puszczając wodze fantazji, spontanicznie rzucając pomysły lub dzieląc się dobrze przemyślanymi koncepcjami. Jakieś 3/4 grupy od razu odpowiedziało, że najpierw rzuciłoby pracę (a niektórzy… dopiero po chwili zastanowienia ). Potem opowiadali o jachtach, o rozwijaniu swoich hobby, o pasji do stolarstwa, o muzyce, o wymarzonych przeprowadzkach i wielu innych koncepcjach zmiany swojego życia.

„Co byś zrobił, gdybyś wygrał w lotto?” 🧐

To pytanie otwiera drzwi fantazji, odrzucając w kąt wszelkie materialne ograniczenia, wyciąga z nas prawdę, odkrywa przed nami potrzeby serca i marzenia, których nawet sami nie wypowiadamy na głos.
To pytanie, które pokonuje bariery umysłu i otwiera nas na pole nieskończonych możliwości, z którego możemy wybrać dla siebie WSZYSTKO, czego nasza dusza zapragnie.
Odrzucając materialne ograniczenia, odpowiadamy sobie szczerze, jak żylibyśmy, gdybyśmy nie musieli pracować DLA PIENIĘDZY?
Czy robilibyśmy dalej to, co robimy dzisiaj? Jeśli tak, to znaczy, że pracujemy z pasją i w zgodzie ze sobą, zgodnie z tym, co szepce do nas serce.
Czy rzucilibyśmy pracę, aby zająć się czymś innym? To znaczy – być może – że nasze serce wyrywa się do czegoś innego, może do jakiejś pasji lub do innego miejsca na życie, a my hamujemy ten zew umysłem, który podpowiada: „po co Ci to? tak się nie da, to za trudne, za drogie, a jak Ty chcesz z tego żyć? przecież to niemożliwe!”

Czasami to pytanie też uświadamia nam, że tak dalece zapędziliśmy się w obowiązki, że nie wiemy nawet, jakie są nasze marzenia. Wtedy odpowiemy być może, że wybralibyśmy się w podróż dookoła świata po to, aby… odkryć siebie na nowo i odkryć te rzeczy, które zapalają w nas iskrę i sprawiają, że chce nam się żyć pełną piersią.
Kiedy przyszła moja kolej, uświadomiłam sobie, że to właściwie był pierwszy raz w życiu, kiedy miałam już swoje marzenie i wypowiedziałam je na głos (i nie była to już podróż dookoła świata).
Powiedziałam, że najpierw rzuciłabym pracę. 😃 A następnie otworzyłabym ośrodek na wyjazdy rozwojowe z jogą, medytacją itp. To byłoby piękne miejsce na łonie natury, z dobrą energią, dokąd przyjeżdżaliby ciekawi ludzie i tak bym sobie tam żyła, organizując takie warsztaty i spotykając masę ciekawych osób.😇

Tego samego dnia, wracając do domu, powiedziałam w duchu do siebie: „Celina, ale to fajna wizja z tym ośrodkiem rozwojowym, jak byłoby super wygrać w tego totolotka!? Bo inaczej to przecież będzie NIEMOŻLIWE, aby tak żyć!”
I tak początkowe zajaranie się tematem zostało przysypane kurzem codzienności oraz stosem ograniczeń mentalnych i materialnych zakotwiczonych w moim umyśle.
Odpuściłam temat. Po raz pierwszy.
Po paru miesiącach, kiedy przyszła wiosna i ten okropny lockdown, wróciłam do tematu, z nudów, ale także z coraz bardziej gorejącej we mnie potrzeby zmiany.
Miałam wtedy bardzo wyraźną wizję, że będzie to kameralne miejsce na jogę i zaczęłam robić „risercz”, przeglądając ogłoszenia nieruchomości na sprzedaż i na wynajem, dowiadując się wszystkiego na temat kosztów remontu, wyposażenia oraz prowadzenia takiego miejsca oraz podpatrując inne podobne miejsca w Polsce. Podeszłam do tematu logicznie, analitycznie, z excelem! 😃
Po jakimś czasie excel poszedł w odstawkę, kiedy podliczyłam całość i wyszła mi jakaś kosmiczna kwota pieniędzy na start. Nie pomagało także to, że w kwestii bieżących przepływów też jakoś nie spinało mi się to wszystko w liczbach. Odpuściłam po raz drugi…
Ale marzenie wciąż się tliło, iskra rozpaliła mały ogienek w sercu.

I wtedy w lipcu 2020 r. pojechałam na warsztaty Vedic Art. Podczas tych 4 dni malowania rozbudziłam w sobie tyle dobrej energii i wiary w siebie oraz w nieograniczony potencjał tworzenia, że po powrocie do domu wróciłam do tematu ośrodka i zaczęłam go znowu drążyć, tym razem – działając!
I tak, krok po kroczku, zaczęłam robić wtedy różne ruchy zapowiadające jakąś zmianę. Jednym z pierwszych kroków było rzucenie mojej pracy w korporacji, kiedy dotarło do mnie, że jeśli nie stworzę sobie czasu i przestrzeni na to, aby zmienić siebie i moje życie, to nic się samo nie zmieni!
Poszłam w nieznane w kierunku odkrywania świata i innego życia. Wtedy nie sądziłam jeszcze, że marzenie o domu na warsztaty w ogóle ma szansę się ziścić. Ale metodą małych kroczków postanowiłam zacząć od prowadzenia samych warsztatów i tak postanowiłam zostać nauczycielką Vedic Art.
Zdarzało mi się nawet czasami kupić los totolotka.
Raz trafiłam trójkę. Wygrałam całe 10 zł! 😃
I tak cuda, w istnienie których już wtedy uwierzyłam, same zaczęły się dziać. Prowadzenie, dzięki któremu w odpowiednim czasie trafiałam na odpowiednich ludzi i miejsca, a intuicja podpowiadała mi kolejne trafne kroki w działaniu stało się coraz silniejsze. Włącznie z tym, że zarobiłam nagle duże, dodatkowe pieniądze. W trakcie kilku miesięcy moje MARZENIE się modyfikowało i doprecyzowało, aż w styczniu 2021 r. zrobiłam coś, co przyspieszyło bieg wydarzeń: namalowałam pewien obraz.

I tak po 2 miesiącach trafiłam na PIĘKNE MIEJSCE w okazyjnej cenie w Puszczy Kozienickiej, które dzisiaj nazywam moim domem i prowadzę w nim warsztaty Vedic Art 🙂
Emanuje on dobrą energią i przyciąga dobrych ludzi… przyjeżdżają do mnie fajne, ciekawe osoby rozwijać się, medytować z pędzlem w dłoni i tak sobie żyję. A wcale nie wygrałam szóstki w totka!
I dlatego dziś wierzę w cuda, bo przeżyłam je sama i mówię o tym wszystkim i wszędzie. Kiedy słucha się serca, kiedy podąża się za intuicją i za marzeniami, to Wszechświat pomoże nam w tym i dosłownie góry przeniesie, aby nasze marzenie się spełniło. Jego forma, ostateczny kształt, mogą się trochę zmodyfikować w międzyczasie, ale na koniec okaże się, że to powołanie, ten stan umysłu, to zajęcie czy miejsce, o którym marzyliśmy JEST OSIĄGALNE. I pojawi się ono w doskonałym momencie i w idealnej dla nas formie, jako efekt naszych odważnych działań, słuchania serca oraz tak zwanych „szczęśliwych zbiegów okoliczności”.
A nie byłoby tego wszystkiego, gdybym w międzyczasie też kilka razy nie odpuściła tematu. Marzenia spełniają się na luzie i w zaufaniu. Silne pragnienie i wkładanie nieproporcjonalnie dużej energii w ich realizację paradoksalnie opóźnia efekty.

No to co byście zrobili, gdybyście wygrali w tego totka?

Może warto dziś zamarzyć? 😃

Zapraszam Cię do mojego newslettera – zapisz się, aby otrzymywać Listy do Duszy.

Wszystkie aktualne terminy warsztatów w Leśnym Atelier znajdziesz tutaj.

Jeśli lubisz czytać moje treści, będzie mi ogromnie miło, jeśli postawisz mi wirtualną kawę. 😃

Postaw mi kawę na buycoffee.to

sygnatura

Newsletter

Zapisz się do newslettera. Raz w miesiącu wysyłam informacje o najnowszych terminach kursów i wydarzeń w Leśnym Atelier.

Jak wygląda taki kurs…

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Celina Drzewiecka (@celinadrzewiecka)

KALENDARZ WARSZTATÓW