KINTSUGI, czyli złote blizny i pochwała niedoskonałości…
Kilka dni temu przywiozłam z ramiarni mój obraz “Pokój” – wreszcie naprawiony i w nowej ramie. Wisiał u mnie już 2 lata na wykrzywionym blejtramie, który wchłonął wilgoć, kiedy zostawiłam go na dłużej w nieogrzewanym domku na działce.
Postanowiłam wreszcie go naprawić i “usunąć” skazę, która raziła mnie za każdym razem, kiedy patrzyłam na ten obraz. Bardzo lubię mój “Pokój”, jest to dla mnie naprawdę kojący obraz.
I tak, kiedy wróciłam do domu z naprawionym blejtramem, zaparkowałam samochód i otworzyłam bagażnik, aby wyjąć najpierw inny, mniejszy obraz, mój pies wskoczył nagle do samochodu prosto na to duże płótno i zrobił w nim ogromną dziurę!!!!
Nie zdążyłam go jeszcze nauczyć kultury wsiadania do auta, mieszka ze mną dopiero od miesiąca… a on już zafundował mi ogromne emocje związane z faktem, że mój wreszcie “doskonały” obraz znowu jest zepsuty i już nie nadaje się do niczego!
Oprócz tego wściekłam się, że Kubuś jest takim dzikusem, że wskakuje mi do samochodu nawet wtedy, kiedy nigdzie nie jedziemy, przy najmniejszej sposobności otwarcia którychkolwiek drzwi (łącznie z drzwiami kierowcy!).
I tak, kiedy emocje już opadły i zaakceptowałam nową wersję mojego obrazu, natrafiłam po 2 dniach w Internecie na pojęcie KINTSUGI.
I oświeciło mnie, co mam zrobić z moim płótnem i że to, co się wydarzyło, jest piękną lekcją! Po zaklejeniu dziury od tyłu taśmą w płótnie zostały “rany szarpane” i połamane fragmenty, które niby można byłoby przemalować, ale obraz straciłby swoją pierwotną energię… to już był nowy etap i inny proces.
W związku z tym postanowiłam zakleić dziury szlagmetalem i stworzyć złote blizny, zgodnie z japońską sztuką klejenia ceramiki KINTSUGI, wg której porozbijane naczynia skleja się artystycznie złotym lakierem. W ten sposób szanujemy skazę danego przedmiotu i historii z nim związanej i eksponujemy niedoskonałość jako coś pięknego. Ideą przyświecającą japońskiej złotej naprawie jest uhonorowanie żalu po stracie oraz akceptacja zmiany, akceptacja i pokochanie niedoskonałości.
I tak widzicie teraz mój “Pokój” w wersji 2.0 po sklejeniu…
Zadowolona jestem.
Jeszcze bardziej oczywiście zadowolona jestem z procesu, który zadział się we mnie, bo pokochałam niedoskonałość przedmiotów, mojego psa oraz … moją własną.
Niedoskonałe jest doskonałe.
Niedoskonałe jest piękne.
Niedoskonałe jest dobre.
I te słowa niech wibrują w Tobie dzisiaj do końca dnia.
Z miłością i błogosławieństwem,
Celina
Wszystkie aktualne terminy warsztatów w Leśnym Atelier znajdziesz tutaj.