Dlaczego i jak w 7 lat przebudowałam całe moje życie
POTRZEBNY BYŁ WSTRZĄS.
Bez niego dalej tkwiłabym w toksycznym małżeństwie, ja toksyczna, bez pasji i w nadgodzinowej pracy na 2 etaty wysysającej soki życiowe.
Dokładnie 7 lat temu podczas wakacji w tropikach ledwo uszłam z życiem, znalazłszy się nagle w środku strzelaniny gangów.
W biały dzień. W turystycznej miejscowości. Porachunki narkotykowe.
Stojąc w klapkach na plaży, poczułam chlust piasku na plecach i usłyszałam za sobą dziwne wystrzały.
Oszczędzę Wam szczegółów.
ANIOŁY CZUWAŁY
Ważne jest to, co było potem.
To był pierwszy raz w życiu, kiedy z tak ogromną radością wracałam do pracy w korporacji po trzech tygodniach urlopu.
Pojawiła się we mnie tak nieopisana WDZIĘCZNOŚĆ za życie, że nic mi się nie stało i że wróciłam do domu i do pracy. Pokiereszowana emocjonalnie, ale cała i zdrowa. Zobaczyłam moje życie z zupełnie nowej perspektywy. Nabrałam dystansu i zaczęłam naprawdę cenić moje życie i być za nie wdzięczna CODZIENNIE.
Obiecałam sobie, że zrobię wszystko, aby być szczęśliwą.
Skoro dostałam drugie życie w prezencie, a takie miałam wtedy poczucie, to zrobię z nim coś pięknego, zrobię co mogę, najlepiej jak potrafię.
Zaczęłam pracować mniej, odzyskiwać wolny czas i odzyskiwać siebie.
Zaczęłam codzienną praktykę jogi
Poszłam na terapię.
Rozwiodłam się.
Dalej chodziłam na terapię.
Trafiłam na Vedic Art i zaczęłam malować.
Rzuciłam korpo.
Zaczęłam budować Leśne Atelier i moje nowe życie ze sztuką w sercu
Potem przeszłam jeszcze przez ciemny las
uzdrawiałam się arteterapią
i narodziłam się na nowo
Pracowałam ze sobą bardzo intensywnie przez wszystkie te lata.
I nawet kiedy znowu upadałam, wdzięczność była moim światełkiem w tunelu
Teraz czuję, że ten czas się domyka, dopełnia. Idzie nowe.
Te 7 lat zmieniło mnie całkowicie, przebudowałam całe moje życie.
Podobno tyle lat potrzeba, aby wszystkie komórki w ciele wymieniły się na nowe.
A więc oto jestem. Nowa ja.
Dziś odczuwam wdzięczność za każdy dzień, za wodę w kranie, za chleb, za spadające liście, za każdą chwilę.
Wiem, że Opatrzność czuwa nade mną i prowadzi mnie.
Czy to wszystko wydarzyłoby się bez tego WSTRZĄSU?
Nie wiem i się nie dowiem.
Wiem, że wielu z Was, choć może o tym nie mówicie głośno, też ma koncie WSTRZĄS. Może nie tylko jeden.
Życzę pozostałym, aby potrafili odnaleźć siłę do przebudowania swojego życia (o ile tego chcecie) bez takich radykalnych motywatorów.
Choć nie wiem, czy to możliwe?
Bo światło rodzi się w ciemności….
Musisz przejść przez ciemny las, aby odnaleźć swoją moc.
Na szczęście każdy las kiedyś się kończy…
na końcu mojego odnalazłam farby i płótna, mój nowy drewniany dom nad rzeką i SIEBIE.
Wszystkie aktualne terminy warsztatów w Leśnym Atelier znajdziesz tutaj.